18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wraca głośna sprawa kanibali znad jeziora Osiek. Do Sądu Najwyższego trafiły kasacje

źródło: PAP
Ogłoszenie wyroku w Sądzie Okręgowym w Szczecinie 27 września 2021 r.
Ogłoszenie wyroku w Sądzie Okręgowym w Szczecinie 27 września 2021 r. Sebastian Wołosz/ arch. Polska Press
Do Sądu Najwyższego wpłynęły skargi kasacyjne w sprawie zabójstwa i zbezczeszczenia zwłok. Wnieśli je wnieśli obrońca skazanego na 25 lat więzienia Roberta M, który miał kierować zabójstwem oraz prokurator - na niekorzyść M. i pozostałych mężczyzn, którzy mieli jeść ludzkie mięso. Obrońca chce uniewinnienia swojego klienta, z kolei prokurator uznania współsprawstwa wszystkich oskarżonych w poprzednich instancjach.

W środę, 22 maja Sąd Najwyższy zajął się kasacją w głośnej sprawie sprzed ponad 20 lat. Do zbrodni miało dojść w 2002 roku nad jeziorem Osiek we wsi Ługi w gminie Dobiegniew.

Kłótnia zakończyła się zbrodnią

Według ustaleń śledczych ofierze poderżnięto gardło, a potem odcięto głowę. Kilka części ciała zabitego mężczyzny upieczono na ognisku i a potem zjedzono. W przestępstwie miało brać udział pięć osób: Robert M., który miał być głównym inicjatorem zbrodni oraz Rafał O., Janusz Sz., Sylwester B., a także nieżyjący już Zbigniew B., który zabił ofiarę. Ten ostatni nigdy nie stanął przed sądem, bo zbrodnia wyszła na jaw dopiero po latach.

Oskarżonych obciążyły przede wszystkim zeznania Rafała O. Wynikało z nich, że Robert M. kłócił się z mężczyzną przy lokalu we wsi Łasko. Potem mężczyzna ten został zawieziony nad jezioro. Wraz z nimi pojechali oskarżeni.

Robert M. polecił zabicie mężczyzny Zbigniewowi B. słowami: „wiesz, co masz robić”. Ten podciął gardło ofierze, a następnie odciął mężczyźnie głowę.

Zbigniew B. i pozostali mężczyźni mieli zbezcześcić ciało ofiary. Zjedli kilka części ciała zabitego mężczyzny po upieczeniu ich na ognisku. Miał to być swoisty pakt milczenia i gwarancja, że sprawa zostanie między nimi.

Robert M. i Zbigniew B. zapakowali ciało wraz z kamieniem w folię, wypłynęli na jezioro pontonem i wrzucili je do wody. Ciała nigdy nie znaleziono. Nikt tez nie wie, jak nazywał się zamordowany mężczyzna.

List z opisem zbrodni

Pakt milczenia nie wytrzymał próby czasu. Zbigniew B. opowiadał przy alkoholu o morderstwie wielu osobom, ale nikt mu nie chciał uwierzyć. Zbrodnia wyszła na jaw w 2017 r., po jego śmierci. Ktoś wysłał list z opowieścią zmarłego na policję.

Ruszyło policyjne śledztwo, które finał znalazło w sądzie w 2021 r. Głównym oskarżonym był Robert M., pseudonim Student (rocznik 1976), z zawodu spawacz i ojciec czwórki dzieci. Oprócz niego sądzeni byli też: Sylwester B. (rocznik 1961), ślusarz z Zielonej Góry a jednocześnie szwagier kolejnego z oskarżonych - Janusza Sz. (rocznik 1970) Czwartym oskarżonym był Rafał O., kawaler i rencista (rocznik 1979). To na podstawie jego wyjaśnień oraz zapisów rozmów z podsłuchów sąd ustalił przebieg wydarzeń.

Sąd Okręgowy w Szczecinie skazał Roberta M. na 25 lat więzienia. Sędziowie uznali, że kierował on zabójstwem mężczyzny. Oskarżeni o zjedzenie części ciała ofiary trzej inni mężczyźni uniknęli kary. Sąd umorzył postępowanie z powodu przedawnienia. Sąd Apelacyjny w Szczecinie utrzymał wyrok w mocy.

Czytaj także: Zabili, usmażyli i zjedli człowieka? Jest wyrok za zbrodnię sprzed lat

Obrońca: Brak ciała, brak tożsamości

Obrońca Roberta M., jedynego skazanego wytknął w kasacji niesłuszne przyjęcie kwalifikacji zabójstwa ze względu na to, że nie ustalono tożsamości ofiary. W środę, 22 maja przed sądem argumentował, że przestępstwo to musi być na szkodę konkretnej osoby.

- Brak ciała – to się zdarza. Ale w tym wypadku brak też tożsamości, brak konkretnej osoby. Sąd apelacyjny się nad tym nie pochylił, a to jest zasadnicza kwestia – tłumaczył.

Wskazał też na inne – w jego ocenie – nieuwzględnione ustalenia faktyczne. Mówił, że nie jest możliwe, by mężczyźni w owym czasie przemieszczali się samochodem marki Tarpan, bo ten konkretny egzemplarz miał być wówczas niesprawny. Również ponton, z którego miano wyrzucić resztę zwłok do jeziora „nie mógł być tym pontonem”.

Na koniec wskazał na jedną z potencjalnie bezwzględnych przyczyn odwoławczych. Niewłaściwy skład sądu – jak tłumaczył mecenas – w obu składach orzekających w sprawie kanibali zasiadali neosędziowie.

Dlatego pełnomocnik Roberta M. wniósł przede wszystkim o uniewinnienie lub o skierowanie sprawy do ponownego rozpatrzenia.

- Nie ma żadnych okoliczności wskazującej, że sąd był niewłaściwie obsadzony – odniósł się do tej przesłanki prokurator.

Prokuratura przekonywała, że kasacja obrony ma charakter polemiczny. Przedłożyła swoją kasację, domagając się m.in. uznania współsprawstwa wszystkich oskarżonych w poprzednich instancjach.

Ze względu na zawiłość sprawy Sąd Najwyższy przełożył ogłoszenie rozstrzygnięcia na 5 czerwca.

Czytaj także: Zabili mężczyznę. Usmażyli. Zjedli kawałek. Resztę wyrzucili do jeziora?

od 7 lat
Wideo

Jak politycy typują wyniki polskiej reprezentacji?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wraca głośna sprawa kanibali znad jeziora Osiek. Do Sądu Najwyższego trafiły kasacje - Gazeta Lubuska

Wróć na strzelcekrajenskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto